wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 2

-Karol? To naprawdę ty? - nie wierzyłam własnym oczom, a przez chwilę przeszło mi przez myśl, że dostałam halucynacji od siłę uderzenia, ale Karol szybko odtrącił ode mnie te myśli.
-Agnieszka? Na początku Cię nie poznałem. Tak bardzo się zmieniłaś - uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Tyle lat! - dopowiedział po chwili.
- Tyle lat... - zawtórowałam mu. - Kiedyś byłam dobra z matematyki, teraz trochę się opuściłam, ale wyszło mi, że jakieś siedem. - zaśmialiśmy się razem.
- Może i z matematyki się opuściłaś, ale na pewno poziom twojego humoru pozostał równie wysoko! Zabawna jak wcześniej.
- To samo można powiedzieć o tobie, nadal podrywacz.
- Bez przesady. - zaczął się tłumaczyć. - nigdy nie byłem jakimś wielkim podrywaczem... No może troszeczkę... Ale tylko na prawdę troszeczkę! - razem wybuchliśmy niepohamowanym i głośnym śmiechem.
- Co Cię znów sprowadza do tej naszej biednej Polski? Przecież z Ciebie taki światowy chłopak! Nauczyłeś się chociaż po tych siedmiu latach mówić chociaż jedno słówko?
- Zatęskniłem za twoim wrednym charakterem i chamskim językiem. - zripostował zupełnie poważnie, ale po chwili uśmiechnął się triumfalnie, więc poczułam, że on też sobie tylko zażartował. - Ale z pamięcią to masz problem, bo nie po siedmiu latach, tylko po pięciu. A co do słówek, to yes, nauczyłem się jednego!
- Nauczyłeś się? Niemożliwe! - zażartowałam - Jestem z Ciebie taka dumna! Teraz już jestem pewna, że w tej Ameryce jednak dobrze uczą!
- Polemizowałbym nad tą opinią, ale szkoda na to czasu. Usiądziesz? - spytał po czym wskazał ruchem głowy na stolik.
- Wiesz co... Spóźniłeś się jakieś 3 godziny, bo właśnie tyle tutaj siedziałam. Już mnie dosłownie wszystko boli od tej kanapy.
- A ja akurat jestem bardzo głodny... To może dasz mi swój numer? Bo pewnie zmieniłaś już ten z przed 5 lat, a tak moglibyśmy umówić się kiedy indziej. - skończył mówić po czym pokazał szereg swoich białych zębów, uśmiech to on ma piękny...
- Jestem za! - odpowiedziałam kiedy już się otrząsnęłam. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i przytuliliśmy się na pożegnanie, a ja w końcu mogłam iść na dalszą część mojego spaceru.
     Dopiero po tym gdy wyszłam zdałam sobie sprawę, że nie opowiedział mi na moje pytanie dotyczące powrotu do kraju. Cóż, mam nadzieję, że zadzwoni do mnie jeszcze, bo wtedy na pewno zapytam go o to po raz drugi.
     Spacerowałam w dół deptaka a obok mnie co chwilę przechodziło tylu uśmiechniętych i szczęśliwych ludzi. Kiedy patrzyłam na te wszystkie trzymające się za ręce pary, które okazywały sobie publicznie czułości, zaczynałam im po prostu zazdrościć. Zawsze chciałam mieć przy sobie taką osobę, do której mogłabym tak po prostu podejść i bez powodu pocałować, przytulić się...
   
     Droga na plażę nie była długa, ale kiedy w końcu do niej doszłam, od razu przespacerowałam się jeszcze kawałek do brzegu morza. Sprawdziłam ręką temperaturę wody, a jak to przystało na wiosenną-zimę, woda była lodowata. Podniosłam się z ziemi i postanowiłam znaleźć jakieś miejsce dogodne do rysowania. Przeszłam się kawałek brzegiem morza aż doszłam do dużej kamiennej studzienki, która była na plaży. Często do niej przychodziłam.Wyjęłam swój rysownik z plecaka i zaczęłam szkicować portret. Nigdy nie umiałam rysować widoków, jedyną rzeczą, która moim zdaniem, ładnie mi wychodziła, to właśnie portrety.
     Od morza można było poczuć strasznie mocny powiew wiatru, który przewrócił kartki mojego zeszytu, co na chwile oderwało mnie od rysowani i przerywanie go chyba było nie najlepszym pomysłem. A może jednak? Na ten moment sama do końca nie wiedziałam. Spojrzałam się w bok, bo zauważyłam tam coś niepokojącego ale za razem interesującego. W oddali widziałam bodajże cztery postacie zbliżające się powoli w moją stronę. Z daleka wyglądali na wysokich, ale odległość i telewizja kłamie. Wysocy, ubrani na czarno, pewnie jacyś bandyci pomyślałam przy czym trochę się zaniepokoiłam, ponieważ blisko mnie nie było żadnej innej osoby.
     Wróciłam do rysowania lecz co chwile zerkałam jak daleko znajdują się teraz owi bandyci. Gdy byli już na tyle blisko bym mogła się im lepiej przyjrzeć, przetarłam oczy ręką i po raz kolejny w tym dniu oniemiałam. Tych dresów z żółtym napisem "Skra" z tak bliska nie dało się nie poznać.
     Kiedy tak się im przyglądałam któryś z nich chyba to zauważył, bo nagle wszyscy spojrzeli się na mnie a ja speszona szybko odwróciłam wzrok na kartki zeszytu, a włosy zarzuciłam sobie na twarz w taki sposób, bym mogła nadal ich obserwować a żeby oni nie widzieli mojego spojrzenia. Czułam się trochę niekomfortowo, bo widziałam, że przez cały czas na mnie zerkaj. Kiedy byli już jakieś trzy metry ode mnie wstałam i nieśmiało powiedziałam:
- Cześć chłopaki! Bo tak się składa, że ja jestem kibicem i... - moją wypowiedź przerwał Kłos
- Widzimy! - zmarszczyłam czoło ze zdziwienia, bo delikatnie mówiąc nie wiedziałam o co mu chodziło, co najwyraźniej zauważył, bo po chwili sprostował wypowiedź:
- Zeszyt... - no tak, głupia Agnieszka, z tych emocji zapomniałam, że mój rysownik zdobiły zdjęcia i naklejki związane ze Skrą. - Zapewne chcesz zdjęcie i autograf, ewentualnie buziaka i numer? - zaśmiałam się razem z chłopakami po tej wypowiedzi po czym odpowiedziałam:
- Za dużo Karolów jak na jeden dzień! - Tym razem to Karol jak i reszta chłopaków nie zrozumieli o co chodzi więc spojrzeli na mnie tylko z zapytaniem. - To długa historia.. Więc czy mogę liczyć  na to zdjęcie? No ewentualnie ten numer, jak tak bardzo nalegacie.
- Zdjęcie pewnie, ale co do numeru to pytaj Serbów, bo my z Karolem zajętymi facetami jesteśmy. Mówiąc Serbów miałem na myśli - przerwał Mariuszowi wypowiedz Aleks.
- To robimy te zdjęcia? - brzmiało to trochę jakby nie był zbytnio zadowolony, ale powiedział to z uśmiechem, więc sama nie wiem jakie emocje wyrażał.
- Tylko, że jeśli do zdjęcia ustawimy się wszyscy razem, jednej osoby na nim nie będzie, bo kto zrobi zdjęcie? - przytoczył trafną uwagę Kłos.
- Więc może czy mogłabym zrobić sobie osobne zdjęcie z każdym z was? - zapytałam po chwili.
- Jasne! - odpowiedzieli wszyscy razem.
     Najpierw zrobiłam sobie zdjęcia z Cupkiem, ale trwało to baaardzo długo, bo z każdym kolejnym zdjęciem mówił, że wyszedł brzydko i, że musimy je powtórzyć. Po jakiś 20 próbach w końcu zdjęcie mu się spodobało więc podziękowałam mu za to, że poświęcił mi chwile swojego czasu. Kolejny w kolejce był Mariusz, a tutaj poszło znacznie szybciej, gdyż doszło tylko do pięciu podejść po czym również podziękowałam. Przedostatnim zdjęciem miało być zdjęcie z Karolem, ale nie skończyło się na jednym zdjęciu, ponieważ na prośbę Kłosa, wyszła z tego cała sesja zdjęciowa.
- Muszę po prostu wypróbować wszystkie miny i dziubki. Przecież dzisiaj mecz, fotoreporterzy te sprawy, na pewno będą chcieli mnie sfotografować, nie mogę sobie pozwolić na brzydkie zdjęcie! - tak to tłumaczył ze śmiechem. Po kilkudziesięciu zdjęciach, w końcu udało się Kłosowi wypróbować wszystkie jego ponętne pozy, ale trzeba przyznać, z każdą kolejną pozą śmiałam się z niego coraz bardziej. Strasznie pozytywny człowiek z niego. Kiedy chciałam mu podziękować powiedział tylko:
- Nie dziękuj. - posłuchałam się go i tylko uśmiechnęłam się do niego promiennie. Ostatni do zdjęcia podszedł Aleks. Uścisnęłam go troszkę nieśmiało, bo czułam jakąś dziwna atmosferę pomiędzy nami, której nie odczuwałam przy reszcie chłopaków. Cupko fotografował nas jak wykształcony fotograf i ciągle dawał nam jakieś rady co do mimiki twarzy. Dzięki niemu nagle ta niekomfortowa atmosfera prysła, w końcu poczułam, że Aleks czuje się przy mnie pewniej, co też dodało mi odwagi. Konstantin powiedział do nas:
- No to teraz ostatnie zdjęcie! - trochę mnie to zmartwiło, bo bawiłam się z nimi znakomicie, ale moje zmartwienie nagle przerodziło się w wielkie zdziwienie i można powiedzieć, że nutę szczęścia. Po zdaniu wypowiedzianym przez Cupka, Aleks tak po prostu pocałował mnie w policzek co jego kolega chytrze wykorzystał i tak właśnie zostało nam zrobione ostatnie zdjęcie. W gronie reszty siatkarzy można było usłyszeć tylko wyrazy dźwiękonaśladowcze.
- uuuuuuu. - powiedzieli, a właściwie zabuczeli wszyscy równocześnie, przez co moja twarz nabrała czerwonego koloru.
- To my was może zostawimy samych. - powiedział Kłos i odciągnął Mariusza i Konstantina na bok..


___________________________________________________________________________

DUM DUM DUM DUM. No to mamy 2 rozdział :D Zaskoczeni? Głównie pojawiały się domysły, którego to z siatkarzy stratowała Agnieszka, a tu niespodzianka. Nie był to siatkarz. A kim okaże się Karol? Dowiedzie się wkrótce :D Strasznie męczyłam się nad tym rozdziałem, bo chciałam żeby wyszedł jak najlepiej, więc co myślicie? Co do następnych rozdziałów to nie jestem w stanie nic powiedzieć co do terminu publikacji, bo od jutra znów do szkoły, niezmiernie cieszę się z tego powodu.. A pomijając szkołę, popołudniami treningi, więc kiedy znajdę tylko wolną chwilę, postaram się je ogarnąć jak najszybciej się tylko da:) Chciałabym również podziękować za tak liczne słowa otuchy i komplementy, niezmiernie mi miło z tego powodu, ponieważ zdanie czytelników jest najważniejsze i bardzo budujące :)
Mam nadzieje, że rozdział się podobał i.. Do następnego! :)


volleyballbiglove

______________________________________________________________________________


7 komentarzy:

  1. Czeeeeeeekam na 3 rozdział, mega mega:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno, jesteś genialna:P *znajoma z zapytaj.com* :P
    Bardzo mi się podoba, jednak wydaje mi się, że nie polubię głównego bohatera..;D (chyba jest nim Aleks jeśli dobrze rozumiem).
    Czytać będę na pewno;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do głównego bohatera, jak już mówiłam kilka razy, nie jestem jeszcze zdecydowana. Co prawda miałam już ułożony jakiś plan, ale stwierdziłam, że gdy będę pisać dam się ponieść wenie i zobaczymy kto wtedy okaże się tym moim głównym bohaterem:D Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No cóż... powiem ci szczerze, że do momentu, gdy na plaży spotkała Skrzaty i powiedziała ,, za dużo Karolów...'' byłam pewna, że zderzyła się z Kłosem :D. Widać, że jutrzejsza szkoła i siedzenie na kompie po 9. mi nie służy. Ciekawie, ciekawie. :>
    Czyżby coś z Aleksem? Nie odpowiadaj! Nie chcę wiedzieć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, zaskoczyłaś mnie byłam pewna, że Karol z którym zderzyła się Agnieszka to Kłos, a tu się okazuje, że jednak nie :D Mimo to jakoś polubiłam "zwykłego" Karola, bo coś czuje, że on też będzie miał swój udział w życiu dziewczyny :D No i jestem ciekawa z którym z siatkarzy postanowisz spiknąć Agnieszkę, ja tam w sumie jestem do wszystkich nastawiona pozytywnie, więc mi wszystko jedno :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie jeśli chcesz ;)
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. UUUUUUUU - zawtórowała siatkarzom Just me. ;)
    Hmm, wiedziałam, że zderzyła się z jakimś siatkarzem. Miłą niespodzianką był Kłos. Ale, ale! Czyżby Agnieszka i Aleks.... (Chcę wiedzieć, ale nie odpowiadaj) ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na prawde świetne! Pięknie piszesz! Nie moge się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń