poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 1

     Czy kiedykolwiek jak ja teraz czuliście się tak strasznie źle i pusto? Moja wewnętrzna pustka ogromnie przyćmiła moją zawsze, pomimo bólu, uśmiechniętą twarz. Nigdy wcześniej w całym moim jednak krótkim życiu nie czułam się tak źle jak teraz, a do tego zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie mam z kim porozmawiać.
     W życiu, w szkole - pełno znajomych, ale czy tak na prawdę któremuś z nich na mnie zależy? Czy któremuś z nich mogę tak po prostu opowiedzieć o moich problemach? Myślę, że niestety nie...
Kiedy ja jestem im do czegoś potrzebna staję się dla nich ,,najlepsza na świecie", a kiedy ja potrzebuje od nich pomocy, nie widzą mojego bólu a przynajmniej udają, że go nie widzą...
     A przyjaciele prawdziwi? Takich w dzisiejszych czasach trzeba szukać ze świecą podpalaną miotaczem płomieni, bo zwykły ogień już nie wystarcza, a często i tak okazują się oni zupełnie kimś innym, niż my uważaliśmy, że byli... Jestem wdzięczna bogu, że postawił na mojej życiowej drodze kogoś takiego jak Paulina. Majka, bo tak często się do niej zwracam, jest moją najlepsza przyjaciółką, jest tak na prawdę jedyna osobą, która zna mnie tak dobrze i jedyną osobą, na którą mogłam liczyć zawsze, czyli również teraz, w tak trudnym dla mnie momencie.
     Ale co będzie kiedyś? Kiedy zabraknie mi Pauliny? Może dojść pomiędzy nami do jakiejś kłótni, czy wtedy zostanę zupełnie sama w tym wielkim i szybko pędzącym świecie?
Moje nocne przemyślenia przerwał mi pewien pan, który był mi w tym momencie bardzo potrzebny. Zastanawiacie się pewnie jak się nazywa? Ów pan nazywa się potocznie snem. Zawsze dopada mnie w najmniej odpowiednim momencie podczas tych moich nocnych refleksji...

     Ze snu wyrwała mnie moja mama ogłaszając, że już 9 rano i muszę zacząć przygotowywać się do szkoły. Po tak ciężkim dniu i męczącej nocy nie miałam ochoty w ogóle iść do szkoły więc nie mówiąc ani słowa na ten temat mamie, wyszłam z domu i zamiast na autobus do szkoły, udałam się na Monte Cassino (Sopocki deptak).
     Zawsze kiedy nie miałam ochoty zaszczycać szkoły swoją obecnością szłam na spacer po Sopocie, moim rodzinnym mieście. Nie to żebym była jakimś wielkim wagarowiczem, ale niestety coraz częściej ostatnio zdarzały mi się takie sytuacje. Nie wiem czym były one spowodowane ale na prawdę dużo bardziej wolałam samotnie błąkać się po mieście niż spędzać czas w szkole z tymi wszystkimi fałszywymi ludźmi. Pewnie myślicie sobie, że jestem zupełną samotniczką, lecz wyprowadzę was z tego twierdzenia. Bardzo lubię towarzystwo ludzi, otaczam się zawsze dużą ich grupą, ale od czasu kiedy moje życie daje mi solidne kopy, coraz mniej mam ochotę rozmawiać z nimi o czymkolwiek. Oni by nie zrozumieli...
     Po jakiś 30 minutach wolnego spaceru doszłam na Monciak, mój pierwszy kierunek to jak zwykle to bywało-KFC. Zawsze współczułam tym wszystkim dziewczyną, które ze względu na swoje anoreksyjne diety nie bywały w takich miejscach. Trener za każdym razem miał do mnie wyrzuty za to, że jadłam takie rzeczy, ale co ja poradzę na to, że to jest takie dobre!
     Jak na tak wczesną porę w KFC było dosyć dużo ludzi, pewnie oni tak samo jak ja postanowili zrobić sobie dzisiaj wolne. Podeszłam do kasy a z racji tego, że niezbyt chciało mi się jeść zamówiłam tylko dużego krushera. Kiedy kasjerka odeszła przygotować napój dla mnie zauważyłam, że na blacie leżały ulotki dzisiejszego meczu Skry i Lotosu, który odbędzie się właśnie w moim mieście. Ja, jako zawzięty kibic Skry, który zbierał dosłownie wszystko co związane z tym klubem, wzięłam całą kupkę około 100 ulotek i spakowałam do plecaka. Ciekawe co ja zrobię z stoma ulotkami, może obłoże nimi całą tablice korkową?
Kiedy pakowałam je do plecaka zauważyłam, że jedna kobieta patrzyła się na mnie jak na bandytę i patrząc obiektywnie, miała ona racje, bo rozjuszony kibic siatkówki zdolny jest do wszystkiego!
Po chwili młoda kasjerka dała mi zamówionego wcześnie krushera, podziękowałam i rozsiadłam się wygodnie na jednej z kanap i jak każdy to w KFC robi, podkradłam trochę internetu przez wi-fi.
    Siedziałam tam dosyć długo, ale przez cały ten czas nie dostałam żadnej wiadomości od zmartwionych moją nieobecnością w szkole ,,przyjaciółek". Cóż można było się po nich spodziewać...
     Zebrałam w końcu swój tyłek z tej bardzo wygodnej kanapy i postanowiłam iść na dalszą część spaceru, kiedy zapatrzona w wyświetlacz swojego telefonu chciałam wyjść na dwór ktoś bardzo mocno uderzył mnie w ramie przez co telefon wypadł mi z ręki na podłogę a ja wkurzona zaczęłam się drzeć:
-Uważaj jak chodzisz! Jeśli masz problem z poruszaniem się to może czas najwyższy zainwestować w okulary albo od razu w psa przewodnika? - kiedy mówiłam to bardzo podniesionym tonem, schyliłam się po mój biedny telefon, który na szczęście nie roztrzaskał się w drobny mak na twardej podłodze. Podniosłam się z ziemi i spojrzałam po raz pierwszy na ową postać. Nie wierzyłam własnym oczom! To był on! Nigdy w życiu nie sądziłam, że jeszcze go zobaczę i to do tego w takich okolicznościach...


______________________________________________________________________________



No więc witajcie ponownie! Nie mogłam się powstrzymać i nie dodać tak szybko 1 rozdziału. Bardzo dziękuję za miłe słowa, które otrzymałam. Bardzo mi miło z tego powodu! Myślę, że mój blog powinien się wam spodobać, bo nie będzie to takie typowe i bardzo często spotykane love strony z świetnym i miłym happy endem. Chyba nie zdradziłam za dużo :P
Co do rozdziału, podoba wam się? To taki można powiedzieć rozdział pilotażowy, w następnym będzie działo się więcej i będzie więcej dialogów. Jak myślicie, kogo Agnieszka spotkała wychodząc? A właściwie kogo pobiła:D Jakieś podejrzenia?
Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale, który jest już napisany, termin publikacji jest mi jeszcze nieznany. Tak na prawdę wszystko teraz zależy od was, jeżeli nadal będziecie chcieli czytać moje opowiadanie, rozdziały powinny pojawiać się szybko.
Wszelkie pytania i oceny możecie wyrażać w komentarzach lub w wiadomościach na moim Tumblrze bądź Twitterze, który jest podany u góry stronki. Zapraszam do komentowania, no i.. Do następnego! :D


Jeśli chciałabyś chciałbyś być informowany o nowym rozdziale, 
napisz w komentarzu tutaj, bądź zgłoś się do mnie na Twitterze
lub Tumblrze w prywatnej wiadomości. 



volleyballbiglove
____________________________________________________________________

7 komentarzy:

  1. Dobre dobre pipko, czekam na drugi :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mam zielonego pojęcia, kogo panna Agnieszka zjechała, ale chciałabym wiedzieć xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, mi tam bardzo pasuje, że tak szybko dodałaś. Jeśli o mnie chodzi, to kolejny mógłby być już jutro, bo totalnie nie mam pojęcia, kogo spotkała nasza bohaterka. Będę w ciemno strzelać, że prawdopodobnie był to siatkarz, ale głowy za to bym nie dała. ;) Mnie nie musisz informować, dodałam cię do obserwowanych, więc to w zupełności wystarczy. Nie przegapię nowych postów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczyna się bardzo zachęcająco. Ciekawa jestem, na kogo tak nakrzyczała :D
    Z pewnością będę tu częściej wpadać, a twój blog dodaję do obserwowanych :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie [fighting--for--happiness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tu przez tumblr'a i zostanę na dłużej bo straaaaaaaasznie mi się podoba! :D Jestem ciekawa kogo mogła Agnieszka spotkać.. :D czekam niecierpliwie na kolejny i zapraszam do siebie! c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, bardzo mi się podoba ;) Dodaję Cię do listy blogów obserwowanych, ale byłoby mi miło, gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach ;)
    Ciekawe, kogo Agnieszka spotkała ;) xD
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz śliczny nagłówek. :)
    Zaglądnęłam do zakładki z bohaterami z nadzieją , że tam sie dowiem kogo Agnieszka tak ladnie nakrzyczala, ale tam nic nie ma.!!
    Piszesz bardzo ladnie i dodam twoj blog do linkow u siebie,
    Ps, jeśli masz ochote to wpadnij do mnie : http://na-drodze-do-szczescia.blogspot.com/.
    Co prawda nie o siatkówce, ale może ci się spodoba :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń